czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 5

~Harry~
Jestem słaby. Nie daję sobie rady. Poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic,ubrałem dresowe spodnie. Chciałem iść do pokoju,położyć się. Za dużo emocji jak na jeden dzień. Przechodząc obok komody zauważyłem leżące na drewnianej podłodze zdjęcie. Podniosłem je i włożyłem w to co pozostało po ramce.
Położyłem się na łóżko. Chciałem już zasnąć ale tysiące pytań w mojej głowie nie dawało mi spokoju.
Co ja mam teraz zrobić?
Przecież tyle razem przeżyliśmy.
A gdybym mu wybaczył?
Wyjdzie na to że się poddałem. Że wszystko będę mu wybaczał.
Ale gdyby jednak?
Nie! Każda chwila spędzona w jego towarzystwie przypominałaby mi o sytuacji, która sprawiała mi wielki ból.
Nie ma szans nie zasnę. Poszedłem do kuchni. Wyjąłem z szafki środek na uspokojenie. Wysypałem garść tabletek. Kilka wrzuciłem z powrotem do pudełka. Idealnie. Za mało by umrzeć. Za dużo żeby tylko się uspokoić. Znając ich działanie za kilka minut odpłynę. Wróciłem do pokoju i usiadłem na krześle. Po kilku chwilach moje zmartwienia tak jakby hmmm mniej obchodziły a później zniknęły. Raczej nie nie zniknęły ale przestały mnie obchodzić. Poczułem coś przyjemnego. Wszystko było tak cholernie oczojebne. Nie umiałem dłużej wpatrywać się w to samo miejsce. Nie to samo co po prochach, ale tak czy inaczej odlot! Nawet nie wiem kiedy usnąłem. Musiało być dość późno bo obudziłem się dopiero przed południem. Odloty są dobre ale tylko na chwilę. Obudziłem się z potworną pustką, czegoś mi brakowało. Nie umiałem określić czego.
To nie była zwykła pustka. Musiałem zrobić wszystko żeby ją wypełnić. Wiedziałem już jak to zrobię. Szybko zjadłem kanapki i wypiłem z butelki resztki coli. Ubrałem się ciepło. Noc była mroźna i wszystko było zmarznięte. Na wełniany sweterek narzuciłem czarną kurtkę. Ubrałem buty i grubą czerwoną czapkę. Szybkim krokiem udałem się do pobliskiego parku. Przechodząc obok placu zabaw skręciłem w lewo idąc w stronę wiaduktu. Po nim było coś w rodzaju przejścia. Tam zazwyczaj przebywał on. Zauważyłem postać. Byłem już wystarczająco blisko żeby rozpoznać jego twarz. Usłyszałem tłumiony gardłowy śmiech.
-Co Styles? Ty tylko przechodzisz czy leczenie nie pomogło.
Zmarszczyłem brwi
-Czyli stały klient wrócił. Dawno cię tu nie było. Ile wytrzymałeś co??? 5 miesięcy?
-Nie będę z tobą gadał. Mam kasę i to powinno cię interesować.
Chłopak przyjrzał się banknotom, które wyjąłem z kieszeni.
Ja przyjrzałem się jemu. Widać było że sam bierze. Miał może ze 20 lat. Dilował już jakież 3 lata. Widywałem go tu jeszcze zanim zacząłem brać. Ale on tylko rozprowadzał towar. Bo bliznach na twarzy widać było że ma ostrego szefa.
-Forsa jest więc służę pomocą-ukłonił się. Można powiedzieć że ze mnie drwił. Pewnie miał już niezłą fazę bo to nie było specjalnie śmieszne-Co mogę zaproponować jaśniepanie? spytał śmiejąc się
-Dwie działki kokainy- powiedziałem rozbawiony jego stanem i wręczyłem mu plik banknotów.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 4

~Harry~
Rzuciłem zdjęciem w ziemię. Szklana ramka roztrzaskała się na kawałki. Popatrzyłem na zdjęcie, chciałem aby nie miało dla mnie już żadnego znaczenia, żeby nie przynosiło wspomnień. Pozbierałem z podłogi kawałek szkła. Usiadłem oparty o komodę i nakreśliłem ostrzem szkiełka kreskę na ręce pomiędzy starymi bliznami. Muszę przyznać nie szło tak gładko jak żyletką ale po mocniejszym dociśnięciu do skóry powstało cięcie, z którego powoli sączyła się krew. Poczułem ulgę. Postanowiłem zrobić więcej kresek na przedramieniu. Cicho syknąłem kiedy z nowej rany wypłynęła krew poczułem jak po przedramieniu spłynęła stróżka, powodująca że na ziemi pojawiły się krople krwi. Poparzyłem na zdjęcie leżało po mojej lewej stronie zalane czerwoną cieczą. Kciukiem wytarłem krople z gładkiego papieru.
~Louis~
Nie, tym razem się nie poddam. Muszę ratować to co mi zostało. To już i tak dużo że próbował ze mną rozmawiać. Co jeśli sobie coś zrobi? Nie wybaczę sobie tego! Te dni,tygodnie,miesiące bez jego dotyku, jego ciepła, jego obecności...jego seksownej chrypki. Cholera...! Byłem głupi...tyle mieć i to wszystko stracić.Jestem głupi. Przegrałem swoje życie,na własne życzenie, bo zamiast doceniać ludzi których mam starałem się o akceptację.
~***~
Chłopak był tak zrozpaczony że nie zauważał że od kilku minut stoi na chodniku w ulewie. Nie miał gdzie pójść. Rodzina mieszkała w Doncaster. Wynajmowali razem z El mieszkanie ale od kiedy zerwali nie mieszkają razem. Postanowił pójść do jednej z restauracji był wieczór a on od rana kręcił się po mieście. Kiedy był już blisko celu przypomniał sobie jak przyjaciel ze studiów mówił że mieszka w Londynie.
Wyciągnął z kieszeni bluzy telefon, był mokry ale najważniejsze że działał. Wybrał z kontaktów ikonkę przyjaciela
-Hi Niall mam do...
-Siemka Louis co tam u ciebie?
-Bo wiesz mam problem zerwałem z Eleonor i nie mam tymczasowo gdzie mieszkać może...
-Nic więcej nie mów wpadaj do mnie-Irlandczyk nie pozwalał dokończyć Louisowi żadnego zdania
Mieszkam na 6 alei nie pamiętam numeru domu ale trafisz. Taka szara kamienica trzecie piętro mieszkanie numer...czekaj chwilę...8.
-Dzięki chłopie, ratujesz życie zaraz będę.
Już po 10 minutach dotarł na miejsce. Zadzwonił do drzwi i nie czekając długo blondyn zaprosił go do środka
-Lou wchodź! Co ci się stało? Jak ty wyglądasz.Czekaj chwilę-powiedział wchodząc do pokoju-Masz powiedział rzucając t-shirt w kierunku kolegi. Chłopak zdjął swoją przemoknięto bluzę i włożył suchą koszulkę z jakimś dziwnym napisem.
-Niall dziękuje naprawdę nie wiem co bym bez Ciebie zrobił-mówił do kolegi,który zniknął w kuchni
Po chwili wszedł do pokoju podając zziębniętemu Louisowi kubek z herbatą. Włączył telewizor
-Słuchaj mogę pomieszkać trochę u Ciebie? Na razie szukam mieszkania na ostatni rok studiów-powiedział upijając łyk napoju
-Mieszkaj ile chcesz ale wiesz jak chcesz mógłbyś zamieszkać u mnie na stałe
-Nie, nie chcę robić problemów
-Lou stary, żaden problem i tak mieszkam tu sam, opłaty podzieli się na dwa. Obaj będziemy zadowoleni.
-Hmmm ciekawa propozycja
-Jeden pytanie!!!
-Jakie?- zapytał zdziwiony pytaniami kolegi
-Umiesz gotować?-uśmiechnął się
-Rozumiem że nadal żyjesz na pizzy i chińskich zupkach-odpowiedział pytaniem
-No co ty? Myślisz że bym tak wytrzymał? No jasne że nie! Louis dwie aleje dalej jest Nados!!!
-Dziwię się że jeszcze nie wyglądasz tak! Wskazał w telewizji na grubego prezentera
Na co oboje wybuchnęli śmiechem
-No to co wprowadzasz się??? Po co ja pytam to chyba oczywiste!
Wiesz co na razie będziesz spać na kanapie później się coś wymyśli. Masz dużo rzeczy bo wiesz zrobiłbym Ci miejsce w szafkach ile chcesz 3,4 półki...
Nawijał  nie umiał przestać
-Niall czy ty bierzesz oddech jak mówisz???
-No jasne cały czas
W tej chwili zadzwonił telefon Louisa
-Halo?
-Hej Lou tu Eleonor, chciałam Ci powiedzieć  że możesz przyjechać po swoje rzeczy.
-Dobra El jutro po nie będę. Paa
-Pa Louis
Chłopak wrócił do pokoju.
-Kto dzwonił-zapytał Niall, który siedział teraz w fotelu i oglądał TV.
- A to El dzwoniła i powiedziała że mam przyjechać po swoje rzeczy.- odpowiedział po czym rozlożył się na kanapie. Blondyn zerwał się z kanapy podbiegł do Louisa, przytulił go i powiedział ,,Teraz będziemy mieszkać razem"
-Yhmmm Niall-powiedział zdezorientowany-też się cieszę

wtorek, 6 sierpnia 2013

3 Rozdział

~Harry~
Wiele razy po naszym rozstaniu próbowałem go zrozumieć...
Ogarnij się Harry-powiedziałem w myślach wzdychając głośno.
Chyba przyda ci się zimny prysznic
***
Poszedłem na górę. Popatrzyłem na nasze wspólne zdjęcie, które stało na komodzie. Wspomnienia wróciły.
Przed oczami przemknęły mi wszystkie chwile z nim spędzone; nasze wspólne wyjścia na imprezy,wypady na miasto,zakupy,pierwszy pocałunek. No właśnie nasz pierwszy pocałunek! Pamiętam jakby to było wczoraj to było takie magiczne? niesamowite? NIEZAPOMNIANE. Tak to najlepsze słowo żeby opisać to zdarzenie. Wtedy też powiedziałem bliskim o rzeczy, która zmieniła moje życie
***
Spojrzałem na zegar 8:20. Niezbyt długo spałem ale pomimo zmęczenia drugi raz nie zasnę, nie ma szans. Powoli zwlokłem się z łóżka. Poszedłem do łazienki. Stanąłem przed umywalką, odkręciłem korek, napełniłem dłonie zimną wodą. Zatopiłem w nich moją zaspaną twarz. Z kubka stojącego na półce po lewej wyciągnąłem różową szczoteczkę i pastę do zębów. Przekręciłem korek i nacisnąłem tubkę. Umieściłem trochę pasty na szczoteczce. Pomoczyłem główkę szczoteczki i włożyłem ją do ust zataczając kółka na zębach. Wróciłem do pokoju potykając się o jedną z 12435 rzeczy leżących na podłodze. Rozejrzałem się dookoła wszędzie leżały porozrzucane ubrania. Powinienem tu trochę ogarnąć ale zrobię to później. Wziąłem z krzesła czarny T-shirt z napisem FUCK OFF. Będzie mi pasował do nastroju pomyślałem. Założyłem ją zakrywając mój tors. Z podłogi (którą o dziwo było jeszcze widać) podniosłem szare dresy na gumce. Wyciągnąłem je przed siebie, postanowiłem je ubrać mimo kilku plam, które na nic zauważyłem. Z biurka stojącego przy oknie zabrałem telefon włączyłem wyświetlacz. Zauważyłem że mam nie odebraną wiadomość. Od Ross nie przeczytałem, skasowałem. Włożyłem telefon do kieszeni. W pokoju było duszno. Odblokowałem zatrzask okna i uchyliłem je. Wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi. Idąc korytarzem zauważyłem Gemmę. Nie możliwe żeby moja siostra wstała tak wcześnie, no chyba że gdzieś wychodzi.
Dzień dobry siostrzyczko- szepnąłem jej do ucha na co lekko się wzdrygnęła. Szczerze to uwielbiałem ją denerwować.Ale dzisiaj nie dała się tak łatwo
Jak się spało?
-Dzień dobry braciszku, spało się bardzo dobrze pomijając fakt że musiałam wcześnie wstać- odpowiedziała naśladując mój ton głosu po czym uśmiechnęła się lekko
-A gdzie wychodzisz- spytałem zaciekawiony
-Mhmmm muszę iść do szkoły załatwić indeksy, papier i takie tam-westchnęła
W takim razie do zobaczenia-rzuciłem i wyminąłem ją schodząc po schodach do kuchni.
Dotarły do mnie cudowne zapachy hmmm chyba mama piecze ciasto. Ciekawe z jakiej okazji.
-Mmmm z jakiej okazji???-otwarłem lodówkę i wyciągnąłem puszkę z colą
Matka rzuciła mi mordercze spojrzenie
-Hazz cola do śniadania? Wykluczone! Nalej sobie kawy albo herbaty.
Usiadłem na krześle naprzeciwko niej.
-Bo dzisiaj- zaczęła
Poczułem wibracje w kieszeni
-Poczekaj mamo tylko odbiorę.
*
-Hej Hazz! Zabieram Cię dzisiaj na piknik
-Lou widziałeś jaka pogoda
-Oj kotku ,,Dla zakochanych każda pogoda jest dobra"-zaśmiał się
-Dobra to o której
-Będę pod twoim domem o 12
-Ok do zoba...-rozłączył się zanim dokończyłem
*
Odwróciłem się mama właśnie wyciągała blachę z pieca
-Kto dzwonił?
-Louis-krótka odpowiedź
-Jedziecie gdzieś?
-Tak do Martina. To taki kumpel Louisa. Jest w moim wieku. Nie sprzedaje narkotyków i nie jest gwałcicielem coś jeszcze chcesz o nim wiedzieć?- Nienawidzę kłamać, nienawidzę gdy ktoś mnie oszukuje, To najgorsze co można zrobić. I do tego matkę. Ale co mam powiedzieć. -Jadę z Louisem na randkę,jestem gejem kochamy się? Próbowałem i to nie raz zawsze w ostatniej chwili się wycofuję. To jest z trudne dla mnie myślę że dla nich też.
-Nie kochanie nie chcę. Tylko nie zapomnij o 6 przychodzi pani Eliana ze swoją córką Ross.
Wiedziałem o co jej chodzi
-Droga mamo pozwolisz że sam znajdę sobie dziewczynę?-od środka zżerało mnie to że nie zna prawdy
-Nie miałam tego na myśli poza tym jedz już bo naleśniki wystygną. Dopiero teraz zauważyłem na stole talerz z naleśnikami. Błyskawicznie pochłonąłem trzy i poszedłem do siebie się przebrać. Wyciągnąłem z szafy jeansy i luźną koszulkę. Nie będę się stroił jak panienka. Postanowiłem że do 12 pooglądam telewizję. Zszedłem do salonu i włączyłem telewizor. Nawet nie wiem kiedy minęły te 2 godziny, ale usłyszałem dzwonek do drzwi, To na pewno Lou
-Wychodzę mamo krzyknąłem
Otwarłem drzwi i poczułem najcudowniejszy zapach jaki znałem. Mieszanka cynamonu,kawy i...markera. To był mój najcudowniejszy Lou dla którego zrobię wszystko.
Wsiedliśmy do jego mini vana cały czas rozmawiając o wszystkim. Po 20 minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Louis zabrał mnie do parku. Wyszliśmy z auta. Otworzył bagażnik i wyjął koszyk.
Złapał mnie za rękę i zaprowadził na polanę. Rozłożyliśmy koc w cieniu drzewa. Lou oparł się o pień a ja położyłem się miedzy jego nogami opierając głowę na jego ramieniu. Długo gadaliśmy aż wkońcu Louis powiedział że jest głodny. Wstałem i podszedłem do kosza. Był wypełniony po brzegi kanapkami, owocami i ciastkami
-Lou zgłupiałeś czy ci się nudziło? spytałem zaskoczony zawartością koszyka
-Po prostu cię kocham- Wyszeptał mi do ucha co przyprawiło mnie o dreszcze.
-Hmmm chyba też cię pociągam-znowu wyszeptał
Dwoma palcami odwrócił moją głowę do tyłu i zanim zdążyłem mu odpowiedzieć nasze usta zetknęły się.Już dawno tego pragnąłem a teraz wreszcie czuję jego smak. Nieśmiało rozchyliłem usta, cichymi pomrukami prosząc chłopaka o więcej. Jego język wsunął się w moje usta przejeżdżając po podniebieniu.
Wtedy chciałem żeby ta chwila się nigdy nie skończyła. Niestety po kilku sekundach Lou pozwolił by nasze usta się rozłączyły.
-Jesteś boski- powiedział cholernie seksownym tonem
-Ty również Lou. Ale muszę ci coś powiedzieć-dodałem poważnym tonem-Ja już nie mogę tego ukrywać nie dam rady dalej wmawiać wszystkim że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
-Więc zmieńmy to powiedzmy to im  dzisiaj
-Naprawdę? zapytałem z naiwnością 5latka
-Tak kochanie
-Boo obiecujesz?
-Obiecuję
Mocno przytuliłem się do chłopaka dziękując w myślach za wsparcie jakim dla mnie jest.
Następnie zjedliśmy to co chłopak przygotował. po 5 godzinach spędzonych razem odwiózł mnie pod dom delikatnie całując na pożegnanie.
W domu była już pani Eliana. Chciałem niezauważony przemknąć do swojego pokoju ale mama mnie zauważyła i zawołała żebym przyszedł do salonu. Przywitałem się z koleżanką mamy i Ross. Usiadłem na wolnym krześle i nie odzywałem się, nie słuchałem nawet o czym rozmawiają.
Ross cały czas patrzyła na mnie, flirtując mową ciała. Olewałem ją.Wszystko było ok dopóki matki nie znalazły sobie tematu wesel. Eliana rzuciła do Ross ,,Harry to taki przystojny chłopak może układało by się wam razem" *przewróciłem oczami nie odzywając się moja mama wtrąciła ,,a Rossie to taka ładna i mądra dziewczyna spróbujcie dać sobie szansę" spojrzałem na Ross najwyraźniej jej się to podobało. I znowu ,,Tak myślę że bylibyście parą idealną". Nie wytrzmałem tego
-NIE BYLIBYŚMY BO TAK SIĘ SKŁADA ŻE JESTEM GEJEM-wykrzyczałem im to w twarze. Zbyt długo to w sobie nosiłem żeby powiedzieć to spokojnie. Pobiegłem do swojego zamknąłem drzwi i napisałem sms'a do Louisa
,,Kochanie już im powiedziałem" tylko tyle


niedziela, 4 sierpnia 2013

Notka...

kolejny rozdział pojawi się nieco później!! Jeśli dobrze pójdzie to będzie on w poniedziałek, najpóźniej w środę!!

 

piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 2

~Harry~
-Harreh pozwól mi wejść. Proszę!
Usłyszałem jego głos i nagle wszystkie negatywne emocje, które do niego kierowałem zdały się być nieistotne. Kierowany impulsem uchyliłem drzwi, dając ręką znak żeby wszedł do środka.
Poprowadziłem go do sypialni. Kiedy weszliśmy przesunąłem z łóżka stos ubrań. Zaproponowałem żeby usiadł
-Harry nie mam dużo czasu-słuchałem go uważnie, każdego słowa, byłem poddany hipnozie jego głosu-Wiem, możesz mnie nienawidzić ale słuchaj- te słowa sprawiły że znowu poczułem do niego niechęć. Nie mogłem słuchać jego tłumaczenia. Łzy cisnęły mi się do oczu. On od dłuższej chwili nic nie mówił tylko wpatrywał się we mnie. Nie wytrzymałem ciszy, która panowała między nami. Postanowiłem ją przerwać
Jak mnie tu znalazłeś- zapytałem twardo, nie chcąc żeby zauważył że jestem bliski płaczu
-Nie wiem Harry. Nie mam pojęcia jak tu trafiłem.
- Znowu mnie okłamujesz...Czy możesz na przynajmniej jedno pytanie odpowiedzieć szczerze?! Dlaczego tak wyglądasz- podniosłem głos prawie krzycząc do niego.
Uniósł powieki w górę, przeszyło mnie jego błękitne spojrzenie. Tym razem nie wytrzymałem wybuchnąłem płaczemPo
Proszę Hazz nie płacz, nie mogę znieść kiedy płaczesz przeze mnie- mówił do mnie głosem pełnym rozpaczy
-Wiesz jak ja się czułem, wtedy jak zostawiłeś mnie dla tej laski-dławiłem się łzami- Dokładnie pamiętam twoje słowa ,,Harry nie możemy być razem wstydzę.."
-Dosyć! Przestań!!!
-Nie, nie przestanę! Ja dla Ciebie zrobiłbym wszystko a ty...wstydziłeś się mnie,wstydziłeś się nas.Chciałeś żyć normalnie, szczęśliwie, beze mnie-ostatnie słowo wypowiedziałem ciszej
-Harry zrozum chciałem ale nie akceptowali mnie,nikt mnie nie akceptował
-Ciebie nie akceptowali?! Chyba cię pojebało! Ode mnie odwrócili się wszyscy rodzice,siostra,znajomi, przyjaciele. Ale to było dla mnie nieważne, miałem Ciebie, a później mnie zostawiłeś moje życie legło w gruzach. Jedyne co chciałem wtedy zrobić to się zabić.
~***~
W tym momencie obaj płakali.
-Przepraszam...nie wiedziałem
-Ty nie wiedziałeś taaaaa yhymmm
-Ale...-chciał coś powiedzieć ale jednak nie dokończył
Młodszy z mężczyzn wstał i podszedł do drzwi otwierając je
-Nie ma żadnego ale. Wyjdź stąd!!!
-Proszę nie rób mi tego ja Cię kocham-błagał
-Powiedziałem wyjdź!
Chłopak zdążył tylko szepnąć przepraszam zanim zatrzasnęły się drzwi
Kiedy drzwi się zamknęły Harry oparł się o nimi plecami i ugiął kolana
~Harry~
Myślałem że to wszystko już za mną, że nauczę się żyć bez niego
~***~
Zaraz po rozstaniu pustkę próbował wypełniać narkotykami, ból psychiczny; fizycznym. Może wszyscy uznają to za głupie, że dorosły mężczyzna się ciął ale to pomagało...
Popatrzył na ręce. Nie wszystkie rany się już zabliźniły, chociaż nie robił tego już od półtora miesiąca
~Louis~
Jak mogłem mu to zrobić...Byłem taki głupi. Przez kilka miesięcy próbowałem sobie wmówić że nic do niego nie czuję że jest mi obojętny, że to był taki wymysł.Bardzo ciężko  jest oszukać kogoś, a co dopiero siebie samego.Dłużej tego nie zniosę muszę coś zrobić.Tym razem nie pozwolę żeby cierpiał.Już nie wiem kto tu cierpi ja czy on? Jestem nic nie warty...wszystko już zepsułem. On zdążył już ułożyć sobie życie,nie,jestem beznadziejny, niepotrzebny Harremu, niepotrzebny nikomu.A Eleonor była tylko po to żebym poczuł się taki jak inni. Zresztą wiedziała o tym.
...Potrzebowałem akceptacji a skrzywdziłem najważniejszą osobę w moim życiu. Nie wybaczę sobie tego, on mi nie wybaczy

niedziela, 21 lipca 2013

ROZDZIAŁ 1

Za oknem padał deszcz. Harry siedział w swoim małym pokoju, popijając herbatkę w swoim ulubionym kubku, gdy nagle zza firanki zobaczył sylwetkę osoby idącej w ulewie bez parasola w przemokniętej bluzie identycznej do tej, która miał na sobie
- Ten mężczyzna mi kogoś przypomina!! Już wiem.... nie proszę, aby to nie była prawda to nie może być on
Wiedział, że nie może znów go spotkać. Przecież już raz przez niego cierpiał i niewiele brakowało, żeby popełnił samobójstwo.


narracja 1 osobowa

 Jedno pytanie nasuwało mi się na język ,, Jak on mnie tu znalazł?" Tylko dwie osoby wiedziały, że się tu znajduje. Z zamyśleń wyciągnął mnie dzwonek do drzwi. Kurwa nie mogę otworzyć! Ciągle go kocham i nie chce znów tego przechodzić. Co teraz?... Otworzyć czy nie?... Rozum mówi nie, ale serce tak. Cholera! przeklął w myślach i poszedł do drzwi, ale nie zobaczył tego czego się spodziewał . To był ON, ale jakiś taki inny, jego spojrzenie było takie bez wyrazu. Nie ukrywał, że się przestraszył. Chciał zamknąć drzwi, ale nie mógł go tak zostawić samego,
-Harreh pzwól mi wejść. Proszę!!

 

 

Jeśli to przeczytałeś to proszę skomentuj!!

rozdziały będą pojawiać się prawdopodobnie co 5 dni !! :D